piątek, 26 grudnia 2014

08 "Czy poszłabyś ze mną na randkę ?"

Następnego dnia zaraz po przebudzeniu i porannej toalecie zabrałam się za pakowanie swoich rzeczy.
Musiałam to zrobić właśnie dzisiaj ponieważ kolejne dni były przeznaczone na spotkania z różnymi ludźmi z branży.
Nie lubiłam tego,jednak jeśli chce się osiągnąć sukces trzeba być gotowym do wszelkich poświęceń.
Składałam właśnie jeden z moich ulubionych top'ów kiedy usłyszałam pukanie do drzwi.
-Proszę.-zawołałam,a chwilę później ujrzałam blond czuprynę.
-Cześć, Nialler'ku.
-Cześć.Już się pakujesz ?
-Niestety,nie lubię robić tego na ostatnią chwilę.Poza tym później mogę już nie mieć na to czasu.
-No tak.Pomóc ci ?
-Z tego co pamiętam nienawidzisz.
-Zważając na to,że robię to bardzo często...Zdążyłem się przyzwyczaić.
-Tiaa....Jakoś sobie poradzę.
-Okey...Tak właściwie to chciałem zapytać jak udał ci się wypad z Louis'em ? Nie próbował cię pocałować,prawda ?
Mimowolnie wybuchłam śmiechem.
-Naprawdę Niall ? Jesteś zazdrosny o swojego przyjaciela ?
-Jestem zazdrosny o każdego faceta z jakim rozmawiasz. W końcu jesteś moją małą kuzyneczką.
-Niekoniecznie małą,ale jednak kuzynką. Było naprawdę fajnie,dawno nie miałam okazji gdziekolwiek się wyrwać.
-Lubisz go ?-zapytał drapiąc się po karku. Zdecydowanie się denerwował.
-Jasne,ale coś nie tak ? Denerwujesz się.
-Ja ? -zaśmiał się.-Wcale nie.
-Natychmiast powiedz mi o co chodzi.
-Dobra,ale co złego to nie ja.-uniósł ręce w geście obronnym.
-Yhmm...-potwierdziłam.
-A więc podobasz się się Louis'owi,ale on nie chcę na ciebie naciskać,bo wie,że czujesz coś do Harry'ego.-powiedział na jednym wdechu.
-Wow...zwolnij proszę. Chyba się zgubiłam.
-Louis chciał cię zaprosić na randkę.-wzruszył ramionami.
 -Ouu...naprawdę ? I dlatego wysłał tu ciebie ?
-Nazwałbym to inaczej.Po prostu poprosił mnie,abym wybadał grunt. Nie chciałby żadnych spięć,rozumiesz ?
-Tak,ale podchody to naprawdę nie najlepszy pomysł.
-Facet się zakochał,nie myśli trzeźwo.
Zakochał się.Chyba znienawidzę to stwierdzenie. Ostatnio zbyt często je słyszę.
 -W takim razie przekaż mu,że jeżeli chcę gdzieś ze mną wyjść,niech sam mnie o to zapyta.Nie gryzę.
-Jasne,powiem mu .-ledwo ostatnie słowo opuściło jego usta,a nie było po nim śladu w pokoju.
Mimowolnie się do siebie uśmiechnęłam.
Zamknęłam spakowaną już walizkę i zaniosłam ją w kont pokoju,aby zbytnio nie przypominała mi,że już za dwa dni muszę opuścić to wspaniałe miasto.
Kiedy mój telefon wydał charakterystyczny dźwięk,oznajmiający przybycie nowej wiadomości.
Od razu chwyciłam urządzenie i odczytałam wiadomość.

✉ Od Louis: Mogłabyś przyjść do mnie na taras ? xo


Zdziwiłam się szybkością z jaką Niall zdążył przekazać Louis'owi to co mówiłam.
Włożyłam telefon do tylnej kieszonki jeans'ów i opuściłam pokój kierując się do miejsca wskazanego w wiadomości.
-Cześć.-usłyszałam znajomy głos.Odwróciłam się przodem do chłopaka i dostrzegłam,że jest wyraźnie zażenowany.  
-Cześć.-odpowiedziałam.
-Przepraszam...głupio wyszło,ale byłem naprawdę zdesperowany.
Z moich ust wyrwał się cichy chichot,co raczej się nie zdarzało.
-W porządku,ale na przyszłość przychodź z tym od razu do mnie.
-Jasne. Więc...
-Więc...
-Czy poszłabyś ze mną na randkę ?
-Na randkę ? Hmm...zastanówmy się...Nie.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę...Czekaj ,czekaj. Czy ty powiedziałaś nie ?
-Tak.
-Ale ja tak ładnie proszę...
-Okey
-Naprawdę ?
-Tak.
-Okey.
Komizm tej sytuacji był niewyobrażalny,więc oboje wybuchnęliśmy śmiechem.



Witajcie kochani !
Dość długo nie było rozdziału,ale 
doprowadziłam się do porządku i oto jestem.
Mam nadzieję,że nie jesteście zbytnio zawiedzeni długością
notki,ale teraz postaram się dodawać je częściej,chcąc wam to wszystko zrekompensować.

#TeamHarry czy #TeamLouis ?

Buziaki N;*
 
     

sobota, 29 listopada 2014

07 "Zostały nam już tylko trzy dni"

Wczorajszy wieczór z ręką na sercu mogę zaliczyć od udanych.Od bardzo dawna nie miałam okazji na wyjście do klubu,czy nawet wypicie drinka z przyjacielem.
Właśnie dlatego dzięki Louis'owi mogłam choć na chwilę oderwać się od rzeczywistości.
Ciszę panującą w pokoju przerwał dźwięk przychodzącej wiadomości.

✉ Od Patrick: Cześć mała ;* Tęsknie za tobą.

✉ Do Patrick: To uroczę. Ja też tęsknię, x

✉ Od Patrick: Kiedy wracasz ?Nie wytrzymam już,ani chwili dłużej z Ines. Ta dziewczyna wariuje be ciebie ;-)

✉ Do Patrick: Za trzy dni. Coś komuś obiecałam i muszę dotrzymać obietnicy...

✉ Od Patrick: Czy ty tam kogoś poznałaś,kochanie ? Mam się czuć zazdrosny ?

✉ Do Patrick: Pff..być może"kochanie"

✉ Od Patrick: Wracaj już :-))) 

✉ Do Patrick: To tylko trzy dni skarbie ;* Jakoś musisz to wytrzymać.



Mimowolnie uśmiechnęłam się do ekranu telefonu,aby chwilę później odrzucić go na łóżko.

Podniosłam się z łóżka i podeszłam do drzwi. Jednak kiedy tylko je otworzyłam z zamiarem wyjścia z pokoju, odbiłam się od czyjegoś ciała.
Zgarnęłam z twarzy kosmyki włosów i spojrzałam przed siebie.
Moje oczy napotkały zawstydzoną i speszoną twarz Harry'ego.
-Umm...Cześć.-powiedziałam powstrzymując uśmiech cisnący mi się na usta.
-Cześć, przepraszam. Zamierzałem właśnie zapukać.
-Nie masz mnie za co przepraszać.-odpowiedziałam.
-Jak udał ci się wieczór z Louis'em ?
-Było naprawdę fajnie.Ale zdaję się,że z tobą też się umówiłam.
-Tak,właśnie dlatego tu jestem. Chciałem się upewnić,czy wszystko jest aktualne.
-Jasne,pasuje ci dziewiętnasta ?
-Tak.
Przez chwilę staliśmy i wpatrywaliśmy się w siebie w milczeniu. Zastanawiałam się co jeszcze mogłabym powiedzieć,ale nic nie przychodziło mi do głowy.
Chyba wszystko zostało już powiedziane.
-Tak bardzo chciałbym cię teraz pocałować ?
-Ach tak ? Dlaczego,więc tego nie zrobisz ? -palnęłam,uprzednio nie zastanawiając się nad sensem wypowiedzianych słów.
-Nie chcę psuć niczego między nami. Boje si,że w końcu uciekniesz.
-Można to tak nazwać. Za trzy dni wracam do Mullingar.
-Och..myślałem,że mam trochę więcej czasu.
-Nie myślałeś chyba,że zostanę tu tylko ze względu na ciebie.
-Nie, po prostu...och, nieważne.-rzucił i przyparł mnie do ściany,aby chwilę później zachłannie pocałować moje usta.
-Po prostu ?-zapytałam,chcąc zmusić go do dokończenia jego wcześniejszej wypowiedzi.
-Chyba się w tobie zakochałem.-powiedział,a moje serce natychmiastowo zaczęło mocniej bić.
-Na pewno się w tobie zakochałem.-dodał po chwili.
Umarłam...


*

Do końca dnia starałam się unikać Harry'ego. Kiedy pojawiał się w jakimś  pomieszczeniu, ja wychodziłam.
Zdaje sobie sprawę,że jest to nie fair,ale nie wiedziałam jak powinnam się zachować.
Powiedział,że się we mnie zakochał. A ja wiedziałam,że to prawda. Widziałam to w jego oczach,które w tamtym momencie były niewyobrażalnie zielone.
Jednak kiedy wybiła godzina dziewiętnasta wiedziałam,że muszę z tym skończyć.
Wcześniej przebrana ruszyłam w kierunku pokoju bruneta.
Niepewnie zapukałam do drzwi,aby usłyszeć ciche proszę.
Pociągnęłam za klamkę i weszłam w głąb pokoju.
Chłopak siedział na parapecie okna wpatrując się w widok rozciągający się za oknem.
Bezgłośnie podeszłam do niego i objęłam go rękami w pasie.
Widziałam ten smutny wyraz jego twarzy, przez który mój żołądek się ścisnął.
-Przepraszam,nie chciałam sprawić ci przykrości.
Brunet odwrócił głowę w moją stronę.Miałam ochotę już nigdy nie wypuścić go z tego uścisku,tak bardzo źle się wtedy czułam.
-Musiałem ci nieźle namieszać.-zaśmiał się jednak nie było to ten jego radosny śmiech. Ten został całkowicie wyprany z emocji.
-Może troszeczkę.-zajęłam miejsce obok niego, delikatnie przyciskając głowę do jego klatki piersiowej.
-Straciłam ochotę na kino, możemy po prostu tu posiedzieć.
Przytaknął.
Zostały nam już tylko trzy dni...



niedziela, 26 października 2014

06 "Moje uczucia względem Ciebie"

Siedziałam na parapecie usłanym poduszkami spoglądając przez okno.
Na ciemnym już niebie połyskiwały gwiazdy,a zwieńczeniem tego cudownego widoku był świecący w całej swej okazałości księżyc.
Wpatrywałam się w ten widok za oknem z rozrzewnieniem żałując,że mam coraz mniej czasu,aby podziwiać piękno nocy.
Wygładziłam czarną sukienkę,którą miałam na sobie i spojrzałam na zegarek,który wskazywał godzinę 19:23.
Chwilę później usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
Będąc pewna,że to Louis krzyknęłam tylko,że już wychodzę, uprzednio jednak zabierając z łóżka torebkę.
Otworzyłam drzwi i w tej samej chwili uśmiech zniknął z mojej twarzy.
-Ugh. To znowu ty.
-Też się cieszę,że cie widzę.-odpowiedział, ignorując moją wcześniejszą uwagę.
-Nie mam czasu na słowne potyczki z tobą.-odparowałam próbując wyminąć go w przejściu, co poskutkowało tym,że wpadłam w jego ramiona.
-Pięknie dziś wyglądasz.
-Nie tobie to oceniać.
-A właśnie...Louis trochę się spóźni.-powiedział przeczesując ręką włosy.
-Dzięki za informację. Jeśli to już wszystko możesz już iść. Zdaję się,że chłopaki oglądając Toy Story.-powiedziałam co spotkało się z jego głośnym prychnięciem.
-Chyba nie skorzystam...Wolę oglądać ciebie.
-Wydaję mi się,że pewną rozmowę mamy już za sobą.
-Tak,ale jak widać nie powiedziałaś tego wystarczająco dobitnie. Miałem problem ze zrozumieniem.
-Nie wyglądasz mi na taką osobę.
-Jak widać pozory mylą.
-Doprawdy ? Od początku uważałam cię za narcystycznego głupka i jak widać się nie pomyliłam.
-Nie wiem czym jest spowodowana twoja niechęć do mnie,ale naprawdę nie jestem taki zły.
Po jego twarzy zaczął błąkać się smutny uśmiech.
-Po prostu w pewnym momencie się pogubiłem.
Sposób w jaki wypowiedział ostatnie zdanie wywołał u mnie swego rodzaju rozczulenie.
Momentalnie przypomniała mi się opowieść Samanthy o Annabell-zmarłej dziewczynie Harry'ego.
Uchyliłam drzwi i gestem ręki zaprosiłam go do środka.
Chłopak spojrzał na mnie niepewnie i zrobił kilka kroków. Zatrzymał się w centralnym punkcie pokoju,odwracając się w moją stronę.
-To o czym mówiłeś...To ma związek z Annabell,prawda ?
-Skąd o niej wiesz ?-chłopak momentalnie się ożywił.
-Samantha mi o niej wspominała.Mówiła,że zmieniłeś się po jej śmierci. Bardzo mi przykro z tego powodu.
-Było minęło.-rzucił wzruszając ramionami,ale nie trudno było dostrzec ból w jego oczach.
-Wiem,że musiało ci być trudno. Kilka lat temu straciłam przyjaciółkę w wypadku samochodowym.
Nie tak łatwo jest zapomnieć o kimś kto wiele dla nas znaczył.
-To naprawdę nie twoja sprawa.-wysyczał.
-Wszedłeś z butami w moje życie...Wydaje mi się,że teraz to także moja sprawa.
-Udajesz niedostępną i teraz nagle obchodzi cię moje życie ?
-Po prostu pozwól mi ci pomóc.
-Sprawisz,że zapomnę ?
-Nikt nie posiada takiej zdolności...Ale mogę choć po części złagodzić ten ból. Musisz mi tylko na to pozwolić.
Harry przez dłuższą chwilę bił się z myślami. Jego twarz przybrała smutny wyraz,a sam chłopak starał się zapanować nad drżeniem rąk.
-Mogę cie o coś zapytać ? Ale obiecaj,że udzielisz mi szczerej odpowiedzi.
-Obiecuje.-szepnęłam, nieznacznie się do niego zbliżając.
-Czy naprawdę nic dla Ciebie nie znaczę ?


*

-Już jestem !- po pokoju rozniósł się krzyk Louisa. Chłopak wpadł do pokoju i niemal od razu chwycił mnie za rękę w celu wyprowadzenia z pokoju.
-Dasz mi chwilę ?-poprosiłam kiedy chłopak brunet chciał już schodzić po schodach.
-Umm...Okey,czekam przed domem.-powiedział i ruszył na dół.
Wróciłam do pokoju chcąc zamienić z kędzierzawym jeszcze kilka zdań.
Chłopak wpatrywał się we mnie wyczekująco, zastanawiając się pewnie nad moją odpowiedzią na jego pytanie.
-To wcale nie jest tak...Bywasz irytujący,ale to nie tak,że nic dla mnie nie znaczysz. Sama jeszcze nie wiem jak odczytać moje uczucia względem ciebie.
Na jego twarzy pojawił się szczery, zaraźliwy uśmiech.
-Muszę już iść.-oznajmiłam wpatrując się tempo w czubki moich butów.
-No jasne...Baw się dobrze.-po raz kolejny obdarzył mnie smutnym uśmiechem.
Zaczęłam zastanawiać się czy to,aby nie jego kolejna manipulacja,ale naprawdę po tym co dzisiaj usłyszałam nie chciałam w to wierzyć.
Skierowałam się w kierunku drzwi i kiedy już miałam zamiar wychodzić powiedziałam:
-Jeśli jeszcze masz na to ochotę, jutro możemy wyjść razem do kina.
Chłopak momentalnie uniósł głowę i podbiegł do mnie, chwytając moje smukłe ciało w ramiona.
-Naprawdę ?-zapytałam,a ja mimowolnie się zaśmiałam.
-Naprawdę.-złożyłam krótki pocałunek na jego policzku i opuściłam pokój.


*

-Jak układają się sprawy pomiędzy tobą,a Harrym ? -zapytała Louis,a ja o mało nie zachłysnęłam się drinkiem,którego niedawno zaserwował mi barman.
-Co masz na myśli ?-zapytałam.
-Oj, proszę cię... Chyba już każdy zauważył,że coś jest na rzeczy.-oznajmił biorąc duży łyk piwa.
- Naprawdę nie wiem o czym mówisz.-uparcie pozostawałam przy swoim.
-Jak tam chcesz. Nie wiem co dokładnie jest między wami,ale zdaję się,że już dawno przekroczyliście tę cienką barierę między przyjaźnią,a miłością.
-Nie kocham go.-zaprzeczyłam,chyba nazbyt szybko.
Chłopak parsknął śmiechem i obrócił się na krześle.
-Ale ewidentnie coś między wami jest...
Nagle z głośników popłynęła jedna z moich ulubionych piosenek,więc postanowiłam użyć tego jako wymówki,do odłożenia tej rozmowy.
-Uwielbiam ten kawałek, chodźmy zatańczyć ! -krzyknęłam chcąc przebić się przez muzykę i pociągnęłam chłopak w kierunku parkietu.




piątek, 10 października 2014

05 "Sposób na sobotnie popołudnie"

Dzisiejszej nocy sen nie był mi pisany. Niemalże przez cały czas przewracałam się z boku na bok.
W akcie desperacji zaczęłam nawet liczyć owce,ale także to skończyło się niepowodzeniem.
Kiedy rano podniosłam się z łóżka sparaliżowały mnie wydarzenia sprzed kilkunastu godzin.
Jak najszybciej odepchnęłam od siebie nieprzyjemne myśli i chwiejnym krokiem pomaszerowałam do toalety.
Kiedy stanęłam przed lustrem doznałam szoku. Na mojej szyi widniał bardzo wyraźny,czerwony ślad.
Szybkim ruchem sięgnęłam po korektor,chcąc zakryć niepowołany ślad. Jednak była ona na tyle widoczna,że korektor w tym przypadku okazał się zawracaniem głowy.
Wydałam z siebie pomruk niezadowolenie i powróciłam do porannych czynności.
Zważając na najnowszy nabytek na mojej szyi postanowiłam zostawić włosy rozpuszczone.
Podeszłam do drzwi w celu opuszczenia pokoju,jednak od razu zostałam przyparta do ściany.
Zielone tęczówki natarczywie się we mnie wpatrywały,a ja nie mogłam znieść tego widoku.
-Cześć.-szepnął wywołując tym samym na moim ciele fale dreszczy.
-Cześć..-odpowiedziałam starając nie spoglądać w jego oczy.
Chłopak uśmiechnął się łobuzersko, widząc zmieszanie wymalowane na mojej twarzy.
Jestem święcie przekonana,że w tym samym momencie na moje policzki wstąpiły czerwone plamy.
-Wyglądasz cudownie kiedy się rumienisz.-oznajmił przygryzając wargę, w ten typowy dla niego sposób.
-Dziękuje....Niestety nie zmienia to niczego między nami.
-Mówiłem,że poczekam.-powiedział i nachylił się do moich ust.Jednak kiedy tylko się uchyliłam on złożył delikatny pocałunek na mojej szyi.
Usłyszałam jego cichy śmiech.Nie musiałam długo się rozwodzić,aby domyślić się czym było to spowodowane.
-Do twarzy ci z tą malinką.-szepnął.
-Jeśli ktoś to zobaczy...-pogroziłam mu placem ,na co ponownie się zaśmiał.
-Będzie wiedział,że nie ma prawa się do ciebie zbliżyć,bo jesteś moja.
-Nie jestem...A to,że wczoraj po raz kolejny dałam ci się zmanipulować to już inna sprawa.
-To nie była manipulacja.Czujesz coś do mnie i nie jesteś w stanie panować nad sobą kiedy jestem w pobliżu.Widzę to...
-Ja także widzę...Że,aż kipisz pewnością siebie.
-Nazywaj to jak chcesz.-odparł,wzruszając ramionami.
Chciałam już odejść i zakończyć tę bezsensowną wymianę zdań kiedy przyciągnął mnie do siebie.
W efekcie zderzyłam się z jego umięśnionym torsem...
Chłopak chwilę wpatrywał się w moje oczy,aby chwilę później niespodziewanie wpił się w moje usta.
Całował mnie zachłannie...Zupełnie tak jakbym za chwilę miała zniknąć.
-Spójrz mi w oczy i powiedz,że nic nie poczułaś,a odpuszczę.-powiedział kiedy już się ode mnie odsunął.
Oniemiała zerknęłam na jego zielone do granic możliwości oczy.
Jak mogłam nic nie poczuć ? To było wręcz niemożliwe,kiedy przelał w ten pocałunek tak wiele emocji. W tym samym momencie uwolniłam klatkę w motylami,które toczyły zaciętą bitwę w moim brzuchu.
-Po prostu to powiedz.-poprosił,ujmując moją rękę.
-Nie mogę...-oznajmiłam nie patrząc mu w oczy. Nie byłabym w stanie teraz tego uczynić.
Tak wiele myśli krążyło w mojej głowie.Zastanawiałam się co takiego miałam u powiedzieć.
Skłamać czy powiedzieć prawdę ?
Nie potrafiłam wybrać odpowiedniej możliwości,więc po prostu odeszłam,zostawiając go bez odpowiedzi.
Pobiegłam przed siebie,do drzwi wyjściowych.
Potrzebowałam odrobiny powietrza,aby móc zaczął racjonalnie myśleć.
Nic do niego nie czuje,to tylko zadufany w sobie palant.-tłumaczyłam sobie,ale to nie działało.
Znałam doskonale odpowiedź na pytanie,które zadał,ale także to,które zostałoby zadane zaraz potem.
Ale nie było sensu na nie teraz odpowiadać.
To bez różnicy co czuje.Za tydzień zniknę z jego życia,a on równie szybko o mnie zapomni.
Nie mogę zawracać sobie głowy czymś takim...Nie teraz kiedy moja kariera nabiera tempa.
Tu nie ma miejsca na jakąkolwiek wpadkę i nieprzemyślaną decyzję...

~*~
-Więc co zamierzasz dzisiaj robić ?-zapytał Niall wkładając do buzi tosta z drzemem truskawkowym.
-Sama nie wiem.-odpowiedziałam chwytając w ręce mój kubek z kawą.-Zawsze możesz coś zaproponować.-dodałam.
-Nie mam żadnego pomysłu...Chyba,że chcesz jeść i oglądać Toy Story...
W kuchni rozległo się głośne parsknięcie...Razem z Niall'em spojrzeliśmy w kierunku drzwi  i dostrzegliśmy Louis'a opierającego się o ścianę.
-Wydaję mi się,że mam ciekawszy sposób na sobotnie popołudnie.-oznajmił,wkraczając do pomieszczenia.
-Tak,więc oświeć mnie.-powiedział obrażony Niall.
-Clubbing...Zabieram Melanie na mały melanż.
-Zapomnij stary...Myślisz,że pozwolę jej wyjść z tobą do klubu ?
-Och..widzę,że masz adwokata.
-No cóż,bywa w życiu...Chętnie z tobą dzisiaj wyjdę.Przyda mi się jakaś rozrywka.-oznajmiłam,czym zasłużyłam sobie na karcące spojrzenie blondyna.
-Czy ty naprawdę zamierzasz z nim iść ?-zapytał nie dowierzając.
-A dlaczego by nie ?
-Bo nie...
-I to tyle ? To twoja cała lista argumentów ?-tym razem to ja wydałam z siebie ciche parsknięcie.-A poza tym,wydawało mi się,że jestem pełnoletnia.
-Ale...
-Niall,pogódź się z tym,że zostałeś przegłosowany.-odparował mu Louis.-Ja i Mel dzisiaj wychodzimy,a ty możesz oglądać sobie Toy Story...
-Toy Story ?-w kuchni zmaterializował się Liam...
-Tak,Niall planuje wieczory seans.
-Ja się piszę...-oznajmił chłopak zabierając blondynowi z talerza ostatniego tosta.
-Ej !!!-oburzył się chłopak.
-Myślałem,że skończyłeś.-powiedział na swoją obronę brunet,ale było to mało wiarygodne...
-Znalazłem ci kogoś do towarzystwa,więc mogę spadać...Paaa.-rzucił chłopak przelotnie całując mnie w policzek.-Bądź gotowa o dziewiętnastej.-dodał i chwilę później już go nie było.


środa, 24 września 2014

04 "Dla ciebie"

Wróciłam do domu taksówką,nie potrafiąć pochamować łez.
Jestem cholerną idiotką !
Dałam w tak łatwy sposób sobą manipulować. Wpatrywałam się w szybę po,której leniwie spływały krople deszczu.Cały Londyn tonął w deszczu,a ja czułam się adekwatnie do tej pogody.
Kiedy taksówka z piskiem opon zatrzymała się przed rezydencją Niall'a zapłaciłam kierowcy i czym prędzej pobiegłam do środka chcąc uniknąć przemoczenia ubrania.
Zostawiłam w przed pokoju płaszcz i buty i udałam się do chwilowo zajmowanego przeze mnie pokoju.Ściągnęłam z siebie tę przeklętą sukienkę i cisnęłam nią o ścianę.
Czułam na swoim ciele ręcę Harry'ego,kótre jeszcze niedawno błądziły po moim ciele.Przejechałam kciukiem po ustach na,kótrych składał natarczywe pocałunki. Chciałam jak najszybciej pozbyć się tego wszechogarniąjącego uczucia,więc kolejną rzeczą,którą zrobiłam to pójście pod prysznic. Letnia wodaspływając po moim ciele nie tylko pozwoliła mi,chociaż przez moment zapomnieć o wydarzeniach minionego wieczoru,ale dała także porządane ukojenie.Przejechałam ręką po mokrych włosach,które pachniały szamponem brzoskwiniowym i wzięłam głęboki oddech.
 Chciałam jak najszybciej zapomnieć o wszystkim co się wydarzyło,ale było to niemożliwe.
Moje myśli,wciąż powracały do chłopaka z burzą loków na głowie. To jak zachowywałam się rano ,pod wpływem, jego uroku...Eh... Mogółam być bardziej rozważna.
Pozwoliłam mu się omamić,a on w perfidny sposób to wyorzystał.Wytarła dokładnie całe swoje ciało fioletowym ręcznikiem ,kórym następnie szczelnie się owinęłam.
Wyszłam z łazienki,a moim oczom ukazał się Harry. Siedział na moim łóżku ze spuszczoną głową,kótrą teraz chował w dłoniach.
-Co ty tu robisz ?-zapytałam,a on momentalnie się podniósł.Jego natarczywe spojrzenie zielonych tęczówek nie dawało mi spokoju. Chłopak kilka razy otwierał usta,ale od razu je zamykał nie wiedząc co powiedzieć.
Widząc to udręczone spojrzenie przez moment zrobiło mi się go nawet żal.Ale minęło to równie szybko co przyszło.
Idiotka,przecież on chcę żebyś tak o nim myślała.
-J-ja..-mówił.-Chciałem cię przeprosić.
-Ale ja nie potrzebuje twoich przeprosić.-rzuciłam oschle.
-Nie trzymaj mnie na dystans,proszę cię.
-Jak możesz mnie o to prosić ? Przez moment nbaprawdę wydawało mi się,że jesteś inny.Ale ludzie tacy jak ty się nie zmieniają. Jesteś zadufanym w sobie dupkiem,kótry myśli,że może mieć każdą dziewczynę.Ale ze mną ci się nie uda. Nie jestem jak te wszystkie puste lale,które mdleją na jedno twoje spojrzenie.
-Tak, nie jesteś.Jesteś zupełnie inna.-powiedział idąc w moim kierunku.
-Nie zbliżaj się do mnie .Nie chcę mieć z tobą nic do czynienia.
Zdziwiła mnie stanowczość z jaką to powiedziałam.
-Ale ja nie chcę z ciebie rezygnować.-oznajmił.
-Cóż..Będziesz musiał,bo za tydzień wracam do Irlandii i więcej mnie tu nie zobaczysz.
-Nie wyjedziesz.
-Tak ? Skąd ta pewność ?
-Pod koniec pobytu tutaj będziesz we mnie zakochana tak bardzo,że perspektywa wyjazdu będzie dla ciebie przerażająca.
Wuchuchłam śmiechem.O ile do tej pory została mi do niego resztka sympatii,teraz to wszystko zniknęło niczym bańka mydlana.
-Myślisz,że byłabym w stanie zakochać się w kimś takim jak ty ?
-Podświadomie już coś do mnie czujesz.Ale jesteś tak bardzo zajęta tą swoją pieprzoną karierą,że tego nie dostrzegasz.
-Wiesz, co ? Może i tak.Dzisiaj rano pomyślałam,ze mogłąbym się w tobie zakochać.Prze moment  byłeś zupełnie inną osobą,a ja uległam złudzeniem. Tobie nie zależy na niczyich uczuciach,a ja zastanawiam się jak mogłam być taka głupia,aby pomyśleć,że jest inaczej.
-Sam fakt,że o tym pomyślałaś jest kurewsko satysfakconujący.
-Właściwie dlaczego tu przyszedłeś ?
-Chciałem przeprosić.
-Chyba ci to nie wyszło.
-Bo nie potrafie przepraszać.
-I to twój główny problem.
-Możliwe,ale dla ciebie próbuje.
-Dla mnie musisz starać się bardziej.
-Jestem w stanie to zrobić.Ale tylko dla ciebie.
I po raz olejny skradł pocałunek z moich ust...Długi i zachłanny.
I po raz kolejny nie potrafiłam przerwać tego precedensu zafascynowana jego bliskością.
-Jesteś.Tak.Kurwsko.Słodka.-mówił między pocałunkami.
-Nie.Chcę.Przestawać.-jego głos odbijał się echem w mojej głowie.Oddawał każdy jego pocałunek zapominając o tym co po raz kolejny postanowiłam.
Nim, się spostrzegłam chłopak zacząć dobierać się do ręcznika,kótry opasał moje ciało.
-Nie !-krzyknęłam w jego usta.-Proszę, puść mnie.-móiwłam,a on zdawał się mnie wcale nie słyszeć.Próbowałam go od siebie odepchnąć,ale każda taka próba skutkowała tym,że chłopak jeszcze zachłanniej całował moje usta.Kiedy zjechał z pocałunkami na moją szyję mimowlonie wydawałam z siebie cichy jęk. Chłopak zaczął na zmianę ssać i przygryzać moja skórę.
-Jeśli.Tego.Nie.Przerwiesz.Za.Chwilę.Odbiorę.Ci.Dziewictwo.-wyszeptał wprost w moje usta.
Poczułam przerażenie i strach ogarnaijące całe moje ciało.Zebrała wszystkie swoje siły i mocno go od siebie odepchnęłam. Oboje głośno dyszeliśmy patrząc sobie w oczy.
-Podobasz mi się Melanie Hemingway.-Tak kurewsko mi się podobasz.-powiedział próbując złapać oddech.
-Dlaczego ja ?-zapytałam.
-Bo jesteś wyjątkowa.
Poczułam jak moje policzki oblewają się rumieńcem.Po raz kolejny dałam mu się omamić.
-Powiedz mi kiedy będziesz gotowa.Zaczekam.-oznajmiół i od razu skieorwał się od drzwi.
-W takim razie będziesz musiał bardzo długo czekać.
Usłyszam jak chłopak się śmieje,aby później powiedzieć:
-Jesteś tego warta,Mel.
Tak cholernie spodobało mi się zdrobnienie mojego imienia wypowiedziane z jego ust.
-Do zobaczenia jutro.-powiedział na odchodne i chwilę później już go nie było.
Z jednej storny przeklinałam samą siebie,że ten piekielny chłopak tak łatwo mną manipuluje,a z drugiej .... Po prostu wydaje mi się,że Samantha miała rację mówiąc,że to dobry chłopak.Widzę to,ale to nie zmienia faktu,że nie podoba mi się osoba,którą próbuje udawać. Znacznie bardziej wole tego uczuciowego Harry'ego,od tego dupka,za którego chce być uważany.

środa, 13 sierpnia 2014

03 "Zahipnotyzowana"

Dwa dni później...

Kiedy po pokoju rozniósł się dźwięk budzika od razu podniosłam się z łóżka i podreptałam do toalety.
Poranne czynności jak zawsze zajmowały mi masę czasu,ale jeśli nie chcę się wyglądać jak strach na wróble trzeba płacić taką cenę.
Ostatnie pociągnięcie maskarą i z czystym sercem mogłam stwierdzić,że wyglądam nie najgorzej.
Rzuciłam okiem na ubrania,które wcześniej na siebie narzuciłam i mimowolnie się uśmiechnęłam.
Kupione w Londynie ciuchy naprawdę przypadły mi do gustu i muszę przyznać,że całkiem nieźle się w nich prezentowałam.
Sięgnęłam po torebkę i opuściłam pokój.
Kolejnym pomieszczeniem,do którego się udałam była kuchnia.
Zważając na to,że dzisiejszy dzień będzie pełen ciężkiej pracy potrzebowałam porządnego kopa w postaci mocnej kawy.
Przy blacie kuchennym podobnie jak wczoraj stał Harry popijając sok pomarańczowy.
-A ty jak zwykle na nogach.-powiedziałam odkładając naczynie.
-Tak się składa,że mam kilka rzeczy do zrobienia.Nie każda praca jest łatwa i przyjemna.-powiedziałam pokazując głową w jego kierunku.
-To o robię wcale nie jest łatwe.Ty bierzesz pod uwagę tylko śpiewanie,a zakres moich obowiązków jest znacznie bardziej rozległy.
-Skoro tak jest dlaczego teraz nie śpisz jak reszta ?
-Wstaje wcześniej tylko po to,aby cię zobaczyć.Powinnaś to docenić.
-Zupełnie zbędne działania.
-Może dla ciebie.-westchnął i wziął łyk soku.-Ślicznie dziś wyglądasz.
-Dziękuje.-rzuciłam obojętnie wlewając sobie do szklanki kawy.
Jej przyjemny zapach drażnił moje nozdrza,a kiedy tylko zamoczyłam usta w cudownym napoju poczułam się znacznie lepiej.
-Jak ci się podobała wycieczka z Louis'em ?
-Chodzi ci o samą wycieczkę,czy o fakt,że poszłam tak z Louis'em,a nie z tobą ?-zapytałam uśmiechając się zadziornie.
-Hmm...Sam nie wiem,ale jeśli chodzi o mnie jeszcze nic straconego. Jest jeszcze wiele rzeczy,których nie widziałaś.
-Zapewne tak,ale wątpię,abyś ty miał mi je pokazać.
-Czyli chodzi i Louis'a,tak ? Podoba ci się ?-powiedział podchodząc bliżej.
Odległość między nami była naprawdę niebezpieczna,ale nie chciałam mu pokazać,że jestem tym faktem przerażona.
-Jest idealnym kandydatem na przyjaciela od serca ?
-Tylko ?
-Tak,a czego się spodziewałeś ?
-Niczego,ale naprawdę ślicznie dziś wyglądasz ?
-Tylko dzisiaj ?
Zaczęłam się dziwić samej sobie,że pozwoliłam,aby ta rozmowa przybrała taki obrót.
Z perspektywy zupełnie obcej osoby naprawdę mogłoby to wyglądać jak flirt.
-Zawsze.-szepnął. Poczułam na ustach jego ciepły oddech.Był tak przerażająco blisko,a ja nie potrafiłam zrobić choćby jednego kroku do tyłu.
Moje serce biło jak szalone.Nie mam pojęcia dlaczego jego obecność tak na mnie działa,ale jest to na swój sposób przyjemne.
Z transu w jaki wpadłam wyrwał mnie dźwięk tłuczonego szkła.Minęłam chwila zanim zdałam sobie sprawę,że to szklanką z kawą,którą trzymałam w rękach uderzyła z trzaskiem o ziemię.
Szybko nachyliłam się,aby pozbierać pozostałości po naczyniu.
Harry zrobił to samo. Zbierał większe kawałki szkła kiedy nasze dłonie się spotkały.
Moim ciałem przeszedł dreszcz,a na moją skórę wstąpiła gęsia skórka.
Mimowolnie potarłam dłonie.
-Sprzątnę resztę,żebyś się nie pokaleczyła.-powiedział,a ja tylko pokiwałam głową.
Niczym zahipnotyzowana obserwowałam jego powolne,aczkolwiek zdecydowane ruchy.
Kiedy skończył wstał i spojrzał mi głęboko w oczy.
-Dziękuje.-powiedziałam nie potrafiąc oderwać wzroku od jego zielonych tęczówek.
Po raz kolejny do stanu świadomości doprowadził mnie dźwięk telefonu.
Sięgnęłam do torebki i wyciągnęłam brzęczące urządzenie.
Na wyświetlaczu widniało imię Rose.
-Melanie,coś się stało ? Gdzie ty u diabła jesteś ?Mamy tyle rzeczy do zrobienia.
-Przepraszam,zaraz tam będę.
Powiedziałam,a na linii zapadła cisza co oznaczało,że Rose się rozłączyła.
Wpakowałam komórkę do torebki.
-Muszę lecieć.
-Zawiozę cię.
-Nie trzeba,poradzę sobie.
-Oj Melanie..Przestań wiecznie mi odmawiać.To tylko drobna przysługa.
-A więc dobrze.-powiedziałam i oboje ruszyliśmy w kierunku drzwi.
W samochodzie żadne z nas się nie odzywało.Po części to dobrze,bo naprawdę musiałam chwilę pomyśleć.
Kiedy Harry w końcu zatrzymał samochód przez chwilę siedzieliśmy nieruchomo,kiedy w końcu postanowiłam się odezwać.
-Dziękuje za wszystko.-powiedziałam i nachyliłam się w jego kierunku,aby musnąć ustami jego policzek.
-Drobiazg.-na jego twarz wstąpił radosny uśmiech.
-Dzisiaj o 16:00 jest promocja mojej książki.Będzie fajnie jeśli wpadniesz.
-Będę na pewno.-powiedział po czym opuściłam samochód.
Byłam zaskoczona swoją nagłą zmianą zachowania w stosunku do niego,ale po zajściu w kuchni zaczęłam go inaczej postrzegać.
Ale także w jego sposobie bycia coś się zmieniło.

~*~
 Po dość intensywnych przygotowaniach do całej tej imprezy pt."Promocja książki" mogłam wreszcie odetchnąć z ulgą.
Co w cale nie oznaczało,że to koniec dzisiejszych atrakcji.
Czekał nas wszystkich jeszcze bankiet,na który wcale nie miałam ochoty.
Chciałam zobaczyć się z moimi czytelnikami ,to było moim priorytetem.
Spojrzałam na zegarek,który spoczywał na mojej dłoni.
Wskazywał godzinę 15:55.
Pośród wielu twarzy starałam się wypatrzyć Harrego,jednak nie było po nim,ani śladu.
Ale z ciebie idiotka. Przecież on nie przyjdzie.
Usłyszałam jakiś wewnętrzny głos.
Przemierzałam salę witając się z ludźmi dzięki,którym w ogóle zaistniałam jako pisarka i z tymi,którzy chcieli nawiązać ze mną współpracę.
Szłam właśnie w stronę wyjścia na taras kiedy poczułam czyjeś ręce na mojej talii.
Moim ciałem wstrząsnął dreszcz-taki sam jak dzisiaj rano.
Przez moment stałam nieruchomo,aby po chwili odwrócić się i spojrzeć w jego zielone tęczówki.
-Cześć.-powiedział tym charakterystycznym dla niego zachrypniętym głosem.
-Myślałam,że już nie przyjdziesz.-zagadnęłam.
-Nie mógłbym przegapić takiego wydarzenia. 
-A gdzie Niall i reszta ?
-Przyjdą bezpośrednio na promocję.Chciałem mieć cię przez chwilę tylko dla siebie.
Na powrót kazano mi stawić czoła jego nad wyraz ogromnej pewności siebie.
-Daj spokój.-powiedziałam odsuwając się od niego.
-Ej..Proszę cię,nie uciekaj.-chwycił mnie za nadgarstek i ponownie do siebie przyciągnął.
-Myślałam,że zrozumiałeś kilka rzeczy.Widocznie gówno cie obchodzi co ja mam do powiedzenia.
-Wydawało mi się...-zaczął.
-To źle ci się wydawało.Między nami nigdy niczego nie będzie i przyjmij to wreszcie do wiadomości.-oznajmiłam dobitnie.
Wyszłam na taras kiedy pojawiła się obok mnie jakaś dziewczyna.
-Nie przejmuj się Harrym.Tego kwiatu to pół światu.-powiedziałam opierając się o barierkę.
-Tak,a trzy czwarte chuja warte..-dodałam,na co ona się roześmiała.
Jej śmiech był naprawdę zaraźliwy,więc po chwili i ja wybuchnęłam śmiechem.
-Zdaje się,że nie zostałyśmy sobie przedstawione.Jestem Samantha,dziewczyna Liam'a.
-No tak..Niall mi wspominał,że się pojawisz.Melanie,miło poznać.
Spojrzałam na jej sukienkę,która delikatnie opinała jej smukłe ciało.
Prezentowała się w niej naprawdę idealnie.
Na czas bankietu jak i promocji postawiłam na bardziej gustowny i wyszukany strój.
To był waży dla mnie moment,więc musiałam zadbać,aby jak najlepiej mnie zapamiętano.
Uścisnęłyśmy sobie dłonie i po raz kolejny zaczęłyśmy się śmiać bez konkretnego powodu.
Samantha okazała się naprawdę przemiłą osobą,a rozmowa z nią była czystą przyjemnością.
Dzisiejszego dnia kontakty z Harrym postanowiłam ograniczyć do minimum.
Pozwoliło mi to znacznie poprawić samopoczucie i mój ogólny stan.
-Nie przejmuj się Harrym.On bywa strasznie irytujący,ale to naprawdę kochany chłopak.
-Czy na pewno mówimy o tej samej osobie ?-zapytałam,a na jej twarzy wykwitł radony uśmiech.
-Tak. Harry nigdy taki nie był zmienił się po śmierci swojej ostatniej dziewczyny.Wcześniej był czuły,opiekuńczy,ale jej śmierć strasznie go dobiła.Nie chciałabym cię jeszcze bardziej denerwować,ale jesteś pierwszą dziewczyną od śmierci Annabell,na którą zwrócił uwagę.
Proszę cię,nie skrzywdź go.Jeśli coś do niego czujesz powiedz mu o tym.
-Jasne,dzięki za radę.-powiedziałam i wróciłam na salę.
Miałam tak wiele pytań odnośnie jego zmarłej dziewczyny,chciałam czegoś się o niej dowiedzieć.
Jednak jeśli zaczęłabym przejawiać takie skłonności miałoby to jednoznaczny skutek.
Samantha mogłaby pomyśleć,że naprawdę się w nim zakochałam.
A przecież tak nie jest...Przynajmniej tak mi się wydaje.
Poszłam do toalety,aby poprawić makijaż.
Stanęłam przed lustrem i przyjrzałam się samej sobie.
Wzięłam głęboki oddech kiedy w lustrze mignęła mi jego sylwetka.
Szybkim ruchem odwróciłam się w jego stronę.
-Nie traktuj mnie jak powietrza.-poprosił.
-Dlaczego nie miałbym tego robić ?-zapytałam opierając się o umywalkę.
-Bo cholernie mi się podobasz.-powiedział,a moje serce nie wiedzieć czemu zaczęło trzepotać jak szalone.
-Po prostu daj mi spokój.-poleciłam i chciałam się odwrócić kiedy wziął mnie w ramiona.
Nim zdążyłam zareagować poczułam jego miękkie usta na swoich.
Bezsilna poddałam się jego pocałunkom. Byłam nim tak cholernie zauroczona,że nie byłam wstanie trzeźwo myśleć.
Kiedy w końcu przerwał dotknęłam opuszkami palców swoich ust,które jeszcze przed chwilą tak zawzięcie całował.
-Dlaczego to robisz ?-zapytałam wciąż oszołomiona.
-Wydaje mi się,że już ci o tym wspominałem.
-Tak,ale..Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego.Nigdy niczego między nami nie będzie.-powiedziałam stanowczo.
-Jednak to,że pozwoliłaś mi się pocałować coś znaczy.
-To nie prawda.To wcale nic nie znaczy.-rzuciłam i jak najszybciej opuściłam toaletę.







wtorek, 22 lipca 2014

02 " Cappuccino z bitą śmietaną "

Kiedy zadzwonił mój budzik przeciągnęłam się na łóżku i wyłączyłam szatańskie urządzenie.
Zegarek wskazywał godzinę dziewiątą piętnaście. Wczorajszego wieczora zadzwoniła Rose i poinformowała mnie,że mam przyjść do hotelu,aby podpisać jakieś papiery.
Wstałam z łóżka i wyjrzałam przez okno. Między obłoczkami chmur było można dostrzec przebłyski słońca.Ciepły wiaterek dodawał tylko uroku dzisiejszemu porankowi.
Po odbyciu porannej toalety podeszłam do szafy i zaczęłam szukać jakiejś przewiewnej sukienki.
Kiedy już byłam ubrana zeszłam po cichu na dół,aby nikogo nie obudzić.
Salon świecił pustkami co oznaczało,że chłopcy jeszcze śpią.
Przynajmniej tak mi się wydawało dopóki nie pojawiłam się w kuchni.
-Cześć.-powiedział chłopak kiedy tylko mnie zauważył. Był ubrany tylko i wyłącznie w bokserki co nieco mnie onieśmieliło.
-Cześć.-odpowiedziałam starając się na niego nie patrzyć.
-Napijesz się kawy ?-zagadnął podchodząc do szafki i wyciągając szklankę.
-Nie, dzięki. Sok w zupełności wystarczy. Trochę się spieszę.
-No jasne.-chłopak sięgnął po kartonik z sokiem pomarańczowym i wlał jego zawartość do przezroczystej szklanki.
-Dzięki. -szepnęłam i wzięłam od niego szkło.
Zamoczyłam usta w napoju i starałam się ignorować to,że Harry prawie nic na sobie nie ma i przez cały ten czas bacznie mnie obserwuje.
Kiedy opróżniłam szklankę i miałam wychodzić chłopak chwycił mnie za nadgarstek.
-Tak ?-zapytałam lekko zdezorientowana.
-Pomyślałem,że może cię podwiozę.
-To nie jest konieczne. Niall powiedział,że pożyczy mi swój samochód.
-No, tak...-jego bliskość była naprawdę dezorientująca. Starałam się skupić na czymkolwiek,aby tylko nie patrzyć mu w oczy, kiedy popełniłam kluczowy błąd i spojrzałam na jego usta.
Szybko jednak odwróciłam wzrok. To nic nie dało,bo chłopak to dostrzegł.
-Wiedziałem.-zaśmiał się.
-Co takiego ?
-Że ci się podobam.-oznajmił bez skrępowania.
-Och...Doprawdy ? Masz o sobie szczególnie wysokie mniemanie.
-Ale nie zaprzeczyłaś.
- Myślisz,że możesz mieć każdą dziewczynę tylko dlatego,że jesteś sławny. 
To po prostu żałosne.
-Teraz mówisz nie,ale daje ci góra dwa tygodnie,abyś się we mnie zakochała.
-Nie bądź śmieszny. Nie interesujesz mnie i w tej kwestii nic się nie zmieni.
-Okey.-powiedział,ale to wcale nie znaczyło,że ma zamiar odpuścić.
Kiedy w końcu puścić moją rękę od razu chwyciłam za torebkę i jak najszybciej opuściłam dom.


~*~
 Po podpisaniu przygotowanych przez Rose papierów zaczęliśmy omawiać szczegóły promocji książki. 
-A więc odbędzie się to w siedzibie wydawnictwa w tę sobotę. Najpierw przygotowaliśmy bankiet po,którym od razu przejdziemy do podpisywania książek.
-O której godzinie mam być ?
-Najlepiej będzie jeśli pojawisz się u nas już z rana. To dopiero za trzy dni,więc masz okazje pozwiedzać. Tylko bez żadnych głupot.
-No jasne. Właściwie to już dostałam propozycje zwiedzania. 
-Tak,a od kogo ?
-Od Louis'a, przyjaciela mojego kuzyna. To całkiem fajny chłopak.Wydaje się być miły.
-Byle tylko nie zawrócił ci w głowie. Mamy teraz tyle ważnych spraw do załatwienia.
-Nie, Rose,do tego nie dojdzie.
Po powrocie do domu nie musiałam się martwić obecnością Harry'ego,bo jak dowiedziałam się od Niall'a wyszedł gdzieś z niewiadomych mu powodów.
Po zjedzeniu lunchu razem z Louisem wybrałam się na, jak to określił chłopak wycieczkę krajoznawczą.
-A więc co chciałabyś zobaczyć ?
-Yyy...Wszystko.-zaśmiałam się,a chłopak mi zawtórował.
-Okey...Więc zaczniemy od Big Bena.
-Prowadź.
Przemierzając uliczki Londynu naprawdę dużo rozmawialiśmy. W towarzystwie Louisa czułam się jak najbardziej komfortowo,a rozmawianie z nim na przeróżne tematy nie sprawiało mi najmniejszego problemu.
Po dokładnych oględzinach Big Bena przyszedł czas na London Eye, Trafalgar Square,Tower Bridge i oczywiście London Bridge.
Zrobiłam kilkanaście  naprawdę świetnych zdjęć,które następnego dnia na pewno pojawią się na moim Instagramie.
Na kilku z nich jest Louis, a na kilku ja,bo jak twierdził jeśli już jest się w Londynie trzeba mieć zdjęcie na tle tego pięknego miasta.
-Chyba się zakochałam...-powiedziałam w pewnym momencie.-To znaczy w tym mieście.
-Nie wiem dokładnie na ile zostajesz,ale będzie ci naprawdę trudno stąd wyjechać. To miejsce jest magiczne i tak każdy je zapamiętuje.
-Bardzo ci dziękuje.
-Za co ?
-No jak to ? Podjąłeś się tego trudu i spędziłeś ze mną cały dzień. Niektórzy ciężko to znoszą.
-Nie było tak źle.-zaśmiał się.
-No tak było gorzej.
-Nie...-posłał mi serdeczny uśmiech.- Było naprawdę miło.
-Cieszę się.
-Wiesz co ? Mam ochotę na cappuccino i bitą śmietaną. Masz jeszcze odrobinę siły,aby pomaszerować do Starbucksu ?
-Cappuccino z bitą śmietaną ? Oj..kusisz. A miałam się odchudzać.
-Nie rozśmieszaj mnie. Nadwaga ci nie grozi.
-Obyś mówił  prawdę.

~*~
Do domu weszliśmy naprawdę w świetnym humorze. Przez cały czas się śmiałam od czego w efekcie zaczął boleć mnie brzuch.
-Jesteśmy ! -krzyknął Louis kiedy wkroczyliśmy do salonu.
Chwilę później w pomieszczeniu pojawił się Horan.
-Jak nogi ? -zapytał. -Żyjesz jeszcze ? Wciąż nie rozumiem dlaczego nie wzięliście samochodu.
-Ponieważ oboje uznajemy spacery.-dodałam na co Louis pokiwał twierdząco głową.
-Jak tam chcecie. Zamówiliśmy pizze,więc za chwilę powinien przyjechać dostawca.
Aha..Dzwonił Paul i mamy się jutro u niego stawić,aby omówić temat naszego nowego singla.
-Jasne. Dzięki za info.-powiedziała Lou i sięgnął po butelkę z wodą.
-Pójdę wciąć prysznic. Do zobaczenia później.
Podreptałam do swojego pokoju,ale kiedy tylko otworzyłam drzwi zastałam Harry'ego siedzącego na łóżku.
-Mogę wiedzieć co tu robić ?-zapytałam.
-Czekałem na ciebie. 
-Niepotrzebnie. Idę wziąć prysznic,a kiedy wrócę ma cie tu nie być.
-Dlaczego jesteś taka oschła ?
-Zważając na to jak zachowywałeś się dzisiaj rano mam do tego pełne prawo.
-Dobra,a mogę cię zaprosić do kina.
-Spróbuj.
-Okey..A, więc Melanie zechciałabyś pójść ze mną do kina ?
-Do kina mówisz ?
-Dokładnie.
-Zapomnij.-powiedziałam uśmiechając się sztucznie.
- To tylko kino.
-Jeśli będę miała ochotę obejrzeć film sama wybiorę sobie osobę,z którą pójdę do kina. I na pewno nie będziesz nią ty.A teraz mógłbyś opuścić mój pokój ?
-Skoro nalegasz. A dostanę chociaż buziaka ?
-Nie przeginaj.-otworzyłam szerzej drzwi czekając,aż w końcu opuści mój pokój.
-Okey, już sobie idę.
Kiedy wyszedł odetchnęłam z ulgą. Nigdy nie przypuszczałam,że chłopak,którego miałam nadzieję polubić okaże się tak zadufanym w sobie bubkiem.
Poszłam wziąć prysznic,a kiedy wróciłam od razu sięgnęłam po telefon.
Czekała na mnie wiadomość:
Zostało ci już tylko trzynaście dni.

-Skąd on ma do cholery mój numer ? -zapytałam samą siebie.-No tak ,Niall.
Odłożyłam telefon na swoje miejsce i zmęczona padłam łóżko.





Witajcie,kochane !
Oto drugi rozdział, pod którym 
mam nadzieję pojawi się choćby jeden 
komentarz. Chcę wiedzieć czy ktoś 
w ogóle to czyta i to co robię 
ma jakikolwiek sens. 
Całuje, N;*




piątek, 4 lipca 2014

01 "Jak najbardziej normalny "

Ostatnie pociągnięcie długopisem i książka z,którą zmagałam się przez ostatnie dwa lata została skończona. Patrick miał rację, potrzebowałam choćby chwili wytchnienia.
Po wieczorze spędzonym z Ines i Patrckiem dostałam olśnienia.
To na co tak długo czekałam w końcu okazało się rzeczywistością.
Sięgnęłam po telefon i wystukałam numer do Steve'a -mojego menadżera.
Był bardzo zadowolony słysząc,że książkę udało skończyć mi się przed terminem.
Napomknął o premii,ale jak znam życie to na jego gadaniu się skończy.
Nic nie mam do Steve'a,ale zdarza się być irytujący.
Kilka dni później książka trafiła do druku. Wcześniej jednak razem z ekipą Steve'a pracowaliśmy nad okładką. Miałam pewną wizję,która przy pomocy odpowiednich ludzi mogła ujrzeć światło dzienne.
Wszystko potoczyło się tak jak potoczyć się powinno.
-Melanie ?-zagadnęła Rose-zastępczyni Steve'a.
-Tak, Rose ?
-Gratuluje. Jesteś jeszcze bardzo młoda,a najlepsze wydawnictwa już się o ciebie biją.
-Jeśli chcesz zapytać czy mam zamiar odejść to, nie... Jestem wam wdzięczna za wszystko co dla mnie zrobiliście i nie mogłabym od tak odejść.
-Bardzo mnie to cieszy. Za dwa dni wyjeżdżamy do Londynu na promocje i kto wie co wydarzy się później..
- Chciałabym to wiedzieć,ale jak na razie musimy skupić się na promocji mojej książki no i oczywiście naszym wyjeździe.
-Tak. Jeśli o tym mowa to muszę zająć się naszym zakwaterowaniem na ten tydzień.
-No tak zapomniałabym... Pamiętasz mojego kuzyna Nialla ?
-Tego Irlandczyka ?
-Tak. Zaproponował mi,że mogłabym przez ten czas u nich pomieszkać,więc jeśli nie mielibyście nic przeciwko..
-Nie ma problemu...Jeśli nie będziesz zapominać o swoich obowiązkach możesz spokojnie u niego mieszkać.
Posłałam jej przyjazny uśmiech. Bardzo lubiłam tę kobietę. Rose ma dwadzieścia dziewięć lat,ale mimo to świetnie się dogadujemy.
Bywało,że była pośrednikiem między mną,a Steve'm.
-Jeśli to wszystko chciałabym już wrócić do domu. Jestem już odrobinkę zmęczona.
-Tak na dzisiaj to wszystko. Będę się z tobą kontaktować.
-Dobrze, do zobaczenia jutro.


~*~
Po dwóch latach pracy nad książką mogłam nareszcie stwierdzić,że mi się udało.
Jeszcze raz wzięłam do ręki książkę,która zaledwie wczoraj trafiła do niemal wszystkich księgarni w Mullingar.
Na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech. 
Czy nie o tym zawsze marzyłam ? Aby ludzie czytali moje książki mówiąc ta dziewczyna ma talent ?
Tak,właśnie o tym.
Odłożyłam książkę na stolik nocny i chwyciłam walizkę.
Zaniosłam ją na dół i postawiłam w przedpokoju. Czekałam już tylko na przyjazd Rose, z którą miałam pojechać na lotnisko.
-Wracaj szybko.-szepnęła Ines mocno mnie przytulając.
-To tylko tydzień, ewentualnie  dłużej jeśli coś się przeciągnie.
-Melanie !-krzyknęła dając mi kuksańca w bok.
-Ykhm..-usłyszałam chrząknięcie Patricka.-Czyżbyś o czymś zapomniała ?
Zaśmiałam się i podeszłam do chłopaka oplatając mu rękoma szyję.
-Będę tęsknić. -szepnęłam do jego ucha. 
-Ja myślę. -powiedział składając delikatny pocałunek na moim czole.
Usłyszałam dźwięk klaksonu. Cmoknęłam chłopaka w policzek, po raz ostatni pożegnałam się z Ines i wybiegłam z domu zabierając ze sobą walizkę.


~*~
 Wysiadając z samolotu w oddali dostrzegłam Nialla.Pomachałam ręką w jego kierunku,ale chłopak najwyraźniej mnie nie dostrzegł.
Ciągnąc ręce walizkę ruszyłam w kierunku mojego niczego nieświadomego kuzyna.
Kiedy znalazłam się obok niego zakryłam mu oczy dłońmi szeptając:
-Zgadnij kto to.
-Melanie ?-ściągnął moje ręce,aby później wziąć mnie w objęcia.
-Tęskniłam za tobą, Horanku.-powiedziałam czochrając jego włosy.
-Ja za tobą też. Rozmowy przez telefon to jednak nie to samo.
-Zdecydowanie nie. Co u ciebie słychać ?-zapytał kiedy byliśmy w drodze do jego samochodu.
-Świetnie. Zresztą sam wiesz. Powinnam raczej zapytać co słychać u ciebie ?
-Wywiady, spotkania z fanami, trasy koncertowe. Czyli to samo co od trzech lat. -zaśmiał się.
Chłopak wsadził moją walizkę do bagażnika swojego samochodu,aby później usiąść za kierownicą.
Po drodze długo rozmawialiśmy. Mimo,że kontaktowaliśmy się prawie codziennie, nie było to to samo co szczera rozmowa w cztery oczy.
Po piętnasto minutowej podróży samochodem znaleźliśmy się przed domem blondyna.
-Aha, zapomniałbym...-zaśmiał się.- Gdyby próbował cię napastować,któryś z tych czterech idiotów,z którymi mieszkam po prostu nie reaguj.
-Napastować ?-powtórzyłam.
-Mniej więcej. Oni są naprawdę dziwni.
-Chyba nie będzie,aż tak źle ?-zagadnęłam.
-Masz rację. Będzie znacznie gorzej.-powiedział otwierając drzwi do tego pałacu.
Znaleźliśmy się w przedpokoju,gdzie Irlandczyk zostawił moją walizkę,a później przeszliśmy do salonu.
Na wielkiej skórzanej kanapie siedzieli ( z tego co się orientowałam ) Louis i Zayn.
Kiedy tylko zobaczyli,że przyszliśmy od razu podnieśli się ze swoich miejsc.
-Cześć.-powiedzieli równocześnie po czym spojrzeli po sobie z dziwnym wyrazem twarzy.
-Cześć, miło mi was w końcu poznać.-odpowiedziałam poprawiając bluzkę.
-Cała przyjemność po naszej stronie.-odparł Louis puszczając oko do Niall'a.
-Nie podrywaj koleżanki.-w salonie pojawił się prawdopodobnie Liam.
W ręce trzymał  miseczkę z lodami... i widelec ?
Starałam ukryć swoje zdziwienie co najwyraźniej nie wychodziło mi najlepiej,bo chłopak uśmiechnął się do mnie szeroko.
-Cześć. To co tu widzisz...-zaczął.-Ja naprawdę jestem jak najbardziej normalny.-dokończył próbując nabrać odrobinę loda.
-Kwestionowałabym to. -powiedziałam posyłając mu przyjazny uśmiech.
-Uwierz, ja też. -wtrącił Zayn za co oberwał od chłopaka poduszką.
-Ostrzegałem cię, pamiętasz ?-szepnął mi do ucha Niall.
-Tak, Horanku..Pamiętam. A gdzie ...?-zaczęłam i jakby na życzenie ujrzałam chłopaka na szczycie schodów. Rzucił okiem na sytuację panującą na dole,aby chwile później spokojnie zejść.
-Ty pewnie jesteś Melanie.-zagadnął mnie kiedy znalazł się na dole.
-Tak, to ja. A ty to ?
-Harry...-chłopak obdarzył mnie zniewalającym uśmiechem.
-Miło poznać. -oznajmiłam robiąc krok do tyłu,aby nie stać tak blisko niego.
Chłopak cicho się zaśmiał,ale postanowiłam to zignorować.
-Tak więc poznałaś już wszystkich.-powiedział Niall obejmując mnie ramieniem.-Tylko ja tu jestem normalny.-dodał po chwili,a chłopcy zanieśli się śmiechem.
-Nie rozśmieszaj mnie blondynku.-powiedział Louis poklepując chłopaka po plecach.
-A co, może nie ?
-Nie.-odparli wszyscy równocześnie...Znowu.
-Jak na razie nie zrobił niczego głupiego.-postanowiłam bronić kuzyna.
-Jeszcze.-odezwał się Zayn.-Poczekaj,aż dobierze się do lodówki.
Na policzki Irlandczyka wstąpiły rumieńce.
-Niall, czego ja się dowiaduje.-zaśmiałam się.
-Ten idiota planuje ślub z pizzą. -dodał Liam.
-Horanku czyżbyś się zakochał ?-zapytałam przytulając kuzyna.
Starałam się skupić na czymkolwiek,ale nie było to możliwe. Przez cały ten czas czułam na sobie baczne spojrzenie Harry'ego.
-Przepraszam was,ale jestem odrobinę zmęczona. Jeśli to nie problem pójdę do siebie.
-Żaden, zaprowadzę cie.-wyrwał się Louis,a ja zgodnie przytaknęłam.
Zaczął wdrapywać się po schodach jednak wcześniej ( co nie uszło mojej uwadze ) wystawił język do całej reszty.
Uśmiechnęłam się do siebie i milcząc podążałam za chłopakiem.
W końcu zatrzymał się przed jednymi z kilku na tym piętrze drzwi  i chwycił za klamkę.
Puścił mnie przodem,a sam stanął w progu.
-Gdybyś czegoś potrzebowała to wiesz,gdzie nas szukać. powiedział.
-No jasne, dzięki.-posłałam chłopakowi ciepły uśmiech co od razu odwzajemnił.
-Jeśli nie masz planów na jutrzejszy dzień mogę ci zaoferować wycieczkę krajoznawczą.
-Świetny pomysł,ale sama do końca nie wiem co wymyśli mój menadżer. Ale jeśli będę miała czas to z miłą chęcią.
-Świetnie, to cześć.
-Cześć.
Chwile później drzwi się zamknęły,a ja wyczerpana padłam na łóżko.
To był naprawę dłuuuugi dzień...



Czeeeść !!!
Mam nadzieję,że 
choć odrobinę wam się podobało.
Byłabym mega szczęśliwa jeśli pojawiło by się 
chociaż kilka komentarzy. 
Przy okazji małe pytanie. 
Jest chociaż jedna osoba,
która to czyta.
Pozdrawiam i do następnej notki.
N;* 




środa, 25 czerwca 2014

00-Prolog

Pochylałam się na kartką papieru próbując cokolwiek z siebie wykrzesać.
Zawzięcie kręciłam piórem trzymanym w ręce, z nadzieją,że w końcu dostanę olśnienia.
Mijały kolejne minuty,a kartka była nadal pusta.
W pokoju,w którym się znajdowałam panowała zupełna cisza.
Jedyne co byłam w stanie usłyszeć to ciche tykanie zegara wiszącego w rogu pokoju.
Istnieje coś takiego jak kryzys pisarski. Jest to moment w życiu pisarza kiedy pomimo wielu godzin spędzonych nad kartką papieru lub notesem nie potrafi się napisać niczego zadowalającego.
Wszystkie słowa składają się w nic nieznaczącą i niezrozumiałą całość.
W trakcie pracy nad moimi dwiema, poprzednimi książkami nie zdarzyło mi się nic podobnego.
I teraz kiedy świat czeka na wydanie kolejnej ja nie potrafię jej skończyć tak jak skończyć się powinna.
W tych kilkunastu lub kilkudziesięciu zdaniach chciałabym przekazać czytelnikom najważniejszy sens tej książki.
Dokładnie za trzy dni powinnam oddać książkę mojemu menażerowi. Zaczynając pisanie jej miałam dokładnie opracowany plan. Wszystko co planowałam napisać było dokładnie przemyślane i nic nie miało być kwestią przypadku. Jednak nie wyobrażałam sobie,że napisanie epilogu będzie tak cholernie trudne.
Po pokoju rozległo się pukanie do drzwi.
Spokojnym ruchem podniosłam się z fotela kierując się w ich kierunku.
Chwyciłam za klamkę.
-To ty. Cieszę się,że jesteś.-oznajmiłam obejmując Patricka.
-Coś się stało ?-zapytał przekraczając próg.
-Poza tym,że mam jakąś blokadę twórczą to nie.
-Książka musi być skończona za trzy dni, prawda ?
-Tak,ale nadal męczę się nad zakończeniem.Wiem co chcę przekazać..Problem polega na zlepieniu tego w logiczną całość.
-Chciałbym ci jakoś pomóc,ale niestety nie mam o tym pojęcia.
-Tak, pamiętam twoje wypracowania w gimnazjum.-zaśmiałam się.
-To był koszmar.-na twarzy chłopaka wykwitł znajomy uśmiech.
-O co chodzi ?-podchwyciłam jego spojrzenie.
-Wydaje mi się,że powinnaś choć na chwilę od tego odpocząć. Zadzwonię po Ines i razem,gdzieś wyskoczymy. Co ty na to ?
-Jestem skłonna zrobić wszystko co tylko pomoże mi się odblokować.
Zastanawiałam się co może być przyczyną mojego małego kryzysu.
Presja, strach, czy może lęk przed brakiem zainteresowania książką ?
Co by to nie było musiałam to przezwyciężyć.
Nie mogłam sobie pozwolić na choćby jeden dzień zwłoki.
Przebrałam się w odpowiedni na listopadowe południe strój i razem z Patrickiem udałam się do Ines.
Pozostało mi tylko modlić się,aby znalazło się coś co natchnie mnie do skończenia książki.



Cześć miśki !
Jak obiecałam jest prolog.
Rewelacji nie ma,ale
było trzeba jakoś rozpocząć 
te historię.
Mam nadzieję,że pojawi się 
choć jeden komentarz.
Pozdrawiam N;*


CZYTASZ=KOMENTUJESZ 



wtorek, 24 czerwca 2014

Wstęp

Witajcie kochane !
A więc chciałabym was odrobinę wtajemniczyć w historie Melanie.
Jest ona dziewiętnastoletnią pisarką. Po wydaniu swojej trzeciej książki jedzie na jej promocje do Londynu. Zamieszkuje u swojego kuzyna, członka One Direction -Nialla Horana.
Kiedy książka okazuje się hitem pojawia się nowa propozycja.
Jest ona dla dziewczyny wielką szanse.
Jedynym warunkiem będzie przeprowadzka do Londynu.
Dziewczyna zacznie poważnie zastanawiać się nas swoją karierą,która zaczyna nabierać tempa.
Po konfrontacji z rodzicami i przyjaciółmi dziewczyna przyjmuje propozycje.
A gdyby tego było mało w jej życiu uczuciowym pojawia się pewna osoba.
Dziewczyna za wszelką cenę będzie starała się bronić przed nowym uczuciem,któremu mimowolnie ulegnie.
No i to by było na tyle .
Więcej zdradzić nie mogę.
Prolog pojawi się już jutro.
Pozdrawiam N;*

Szablon by S1K