niedziela, 26 października 2014

06 "Moje uczucia względem Ciebie"

Siedziałam na parapecie usłanym poduszkami spoglądając przez okno.
Na ciemnym już niebie połyskiwały gwiazdy,a zwieńczeniem tego cudownego widoku był świecący w całej swej okazałości księżyc.
Wpatrywałam się w ten widok za oknem z rozrzewnieniem żałując,że mam coraz mniej czasu,aby podziwiać piękno nocy.
Wygładziłam czarną sukienkę,którą miałam na sobie i spojrzałam na zegarek,który wskazywał godzinę 19:23.
Chwilę później usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
Będąc pewna,że to Louis krzyknęłam tylko,że już wychodzę, uprzednio jednak zabierając z łóżka torebkę.
Otworzyłam drzwi i w tej samej chwili uśmiech zniknął z mojej twarzy.
-Ugh. To znowu ty.
-Też się cieszę,że cie widzę.-odpowiedział, ignorując moją wcześniejszą uwagę.
-Nie mam czasu na słowne potyczki z tobą.-odparowałam próbując wyminąć go w przejściu, co poskutkowało tym,że wpadłam w jego ramiona.
-Pięknie dziś wyglądasz.
-Nie tobie to oceniać.
-A właśnie...Louis trochę się spóźni.-powiedział przeczesując ręką włosy.
-Dzięki za informację. Jeśli to już wszystko możesz już iść. Zdaję się,że chłopaki oglądając Toy Story.-powiedziałam co spotkało się z jego głośnym prychnięciem.
-Chyba nie skorzystam...Wolę oglądać ciebie.
-Wydaję mi się,że pewną rozmowę mamy już za sobą.
-Tak,ale jak widać nie powiedziałaś tego wystarczająco dobitnie. Miałem problem ze zrozumieniem.
-Nie wyglądasz mi na taką osobę.
-Jak widać pozory mylą.
-Doprawdy ? Od początku uważałam cię za narcystycznego głupka i jak widać się nie pomyliłam.
-Nie wiem czym jest spowodowana twoja niechęć do mnie,ale naprawdę nie jestem taki zły.
Po jego twarzy zaczął błąkać się smutny uśmiech.
-Po prostu w pewnym momencie się pogubiłem.
Sposób w jaki wypowiedział ostatnie zdanie wywołał u mnie swego rodzaju rozczulenie.
Momentalnie przypomniała mi się opowieść Samanthy o Annabell-zmarłej dziewczynie Harry'ego.
Uchyliłam drzwi i gestem ręki zaprosiłam go do środka.
Chłopak spojrzał na mnie niepewnie i zrobił kilka kroków. Zatrzymał się w centralnym punkcie pokoju,odwracając się w moją stronę.
-To o czym mówiłeś...To ma związek z Annabell,prawda ?
-Skąd o niej wiesz ?-chłopak momentalnie się ożywił.
-Samantha mi o niej wspominała.Mówiła,że zmieniłeś się po jej śmierci. Bardzo mi przykro z tego powodu.
-Było minęło.-rzucił wzruszając ramionami,ale nie trudno było dostrzec ból w jego oczach.
-Wiem,że musiało ci być trudno. Kilka lat temu straciłam przyjaciółkę w wypadku samochodowym.
Nie tak łatwo jest zapomnieć o kimś kto wiele dla nas znaczył.
-To naprawdę nie twoja sprawa.-wysyczał.
-Wszedłeś z butami w moje życie...Wydaje mi się,że teraz to także moja sprawa.
-Udajesz niedostępną i teraz nagle obchodzi cię moje życie ?
-Po prostu pozwól mi ci pomóc.
-Sprawisz,że zapomnę ?
-Nikt nie posiada takiej zdolności...Ale mogę choć po części złagodzić ten ból. Musisz mi tylko na to pozwolić.
Harry przez dłuższą chwilę bił się z myślami. Jego twarz przybrała smutny wyraz,a sam chłopak starał się zapanować nad drżeniem rąk.
-Mogę cie o coś zapytać ? Ale obiecaj,że udzielisz mi szczerej odpowiedzi.
-Obiecuje.-szepnęłam, nieznacznie się do niego zbliżając.
-Czy naprawdę nic dla Ciebie nie znaczę ?


*

-Już jestem !- po pokoju rozniósł się krzyk Louisa. Chłopak wpadł do pokoju i niemal od razu chwycił mnie za rękę w celu wyprowadzenia z pokoju.
-Dasz mi chwilę ?-poprosiłam kiedy chłopak brunet chciał już schodzić po schodach.
-Umm...Okey,czekam przed domem.-powiedział i ruszył na dół.
Wróciłam do pokoju chcąc zamienić z kędzierzawym jeszcze kilka zdań.
Chłopak wpatrywał się we mnie wyczekująco, zastanawiając się pewnie nad moją odpowiedzią na jego pytanie.
-To wcale nie jest tak...Bywasz irytujący,ale to nie tak,że nic dla mnie nie znaczysz. Sama jeszcze nie wiem jak odczytać moje uczucia względem ciebie.
Na jego twarzy pojawił się szczery, zaraźliwy uśmiech.
-Muszę już iść.-oznajmiłam wpatrując się tempo w czubki moich butów.
-No jasne...Baw się dobrze.-po raz kolejny obdarzył mnie smutnym uśmiechem.
Zaczęłam zastanawiać się czy to,aby nie jego kolejna manipulacja,ale naprawdę po tym co dzisiaj usłyszałam nie chciałam w to wierzyć.
Skierowałam się w kierunku drzwi i kiedy już miałam zamiar wychodzić powiedziałam:
-Jeśli jeszcze masz na to ochotę, jutro możemy wyjść razem do kina.
Chłopak momentalnie uniósł głowę i podbiegł do mnie, chwytając moje smukłe ciało w ramiona.
-Naprawdę ?-zapytałam,a ja mimowolnie się zaśmiałam.
-Naprawdę.-złożyłam krótki pocałunek na jego policzku i opuściłam pokój.


*

-Jak układają się sprawy pomiędzy tobą,a Harrym ? -zapytała Louis,a ja o mało nie zachłysnęłam się drinkiem,którego niedawno zaserwował mi barman.
-Co masz na myśli ?-zapytałam.
-Oj, proszę cię... Chyba już każdy zauważył,że coś jest na rzeczy.-oznajmił biorąc duży łyk piwa.
- Naprawdę nie wiem o czym mówisz.-uparcie pozostawałam przy swoim.
-Jak tam chcesz. Nie wiem co dokładnie jest między wami,ale zdaję się,że już dawno przekroczyliście tę cienką barierę między przyjaźnią,a miłością.
-Nie kocham go.-zaprzeczyłam,chyba nazbyt szybko.
Chłopak parsknął śmiechem i obrócił się na krześle.
-Ale ewidentnie coś między wami jest...
Nagle z głośników popłynęła jedna z moich ulubionych piosenek,więc postanowiłam użyć tego jako wymówki,do odłożenia tej rozmowy.
-Uwielbiam ten kawałek, chodźmy zatańczyć ! -krzyknęłam chcąc przebić się przez muzykę i pociągnęłam chłopak w kierunku parkietu.




piątek, 10 października 2014

05 "Sposób na sobotnie popołudnie"

Dzisiejszej nocy sen nie był mi pisany. Niemalże przez cały czas przewracałam się z boku na bok.
W akcie desperacji zaczęłam nawet liczyć owce,ale także to skończyło się niepowodzeniem.
Kiedy rano podniosłam się z łóżka sparaliżowały mnie wydarzenia sprzed kilkunastu godzin.
Jak najszybciej odepchnęłam od siebie nieprzyjemne myśli i chwiejnym krokiem pomaszerowałam do toalety.
Kiedy stanęłam przed lustrem doznałam szoku. Na mojej szyi widniał bardzo wyraźny,czerwony ślad.
Szybkim ruchem sięgnęłam po korektor,chcąc zakryć niepowołany ślad. Jednak była ona na tyle widoczna,że korektor w tym przypadku okazał się zawracaniem głowy.
Wydałam z siebie pomruk niezadowolenie i powróciłam do porannych czynności.
Zważając na najnowszy nabytek na mojej szyi postanowiłam zostawić włosy rozpuszczone.
Podeszłam do drzwi w celu opuszczenia pokoju,jednak od razu zostałam przyparta do ściany.
Zielone tęczówki natarczywie się we mnie wpatrywały,a ja nie mogłam znieść tego widoku.
-Cześć.-szepnął wywołując tym samym na moim ciele fale dreszczy.
-Cześć..-odpowiedziałam starając nie spoglądać w jego oczy.
Chłopak uśmiechnął się łobuzersko, widząc zmieszanie wymalowane na mojej twarzy.
Jestem święcie przekonana,że w tym samym momencie na moje policzki wstąpiły czerwone plamy.
-Wyglądasz cudownie kiedy się rumienisz.-oznajmił przygryzając wargę, w ten typowy dla niego sposób.
-Dziękuje....Niestety nie zmienia to niczego między nami.
-Mówiłem,że poczekam.-powiedział i nachylił się do moich ust.Jednak kiedy tylko się uchyliłam on złożył delikatny pocałunek na mojej szyi.
Usłyszałam jego cichy śmiech.Nie musiałam długo się rozwodzić,aby domyślić się czym było to spowodowane.
-Do twarzy ci z tą malinką.-szepnął.
-Jeśli ktoś to zobaczy...-pogroziłam mu placem ,na co ponownie się zaśmiał.
-Będzie wiedział,że nie ma prawa się do ciebie zbliżyć,bo jesteś moja.
-Nie jestem...A to,że wczoraj po raz kolejny dałam ci się zmanipulować to już inna sprawa.
-To nie była manipulacja.Czujesz coś do mnie i nie jesteś w stanie panować nad sobą kiedy jestem w pobliżu.Widzę to...
-Ja także widzę...Że,aż kipisz pewnością siebie.
-Nazywaj to jak chcesz.-odparł,wzruszając ramionami.
Chciałam już odejść i zakończyć tę bezsensowną wymianę zdań kiedy przyciągnął mnie do siebie.
W efekcie zderzyłam się z jego umięśnionym torsem...
Chłopak chwilę wpatrywał się w moje oczy,aby chwilę później niespodziewanie wpił się w moje usta.
Całował mnie zachłannie...Zupełnie tak jakbym za chwilę miała zniknąć.
-Spójrz mi w oczy i powiedz,że nic nie poczułaś,a odpuszczę.-powiedział kiedy już się ode mnie odsunął.
Oniemiała zerknęłam na jego zielone do granic możliwości oczy.
Jak mogłam nic nie poczuć ? To było wręcz niemożliwe,kiedy przelał w ten pocałunek tak wiele emocji. W tym samym momencie uwolniłam klatkę w motylami,które toczyły zaciętą bitwę w moim brzuchu.
-Po prostu to powiedz.-poprosił,ujmując moją rękę.
-Nie mogę...-oznajmiłam nie patrząc mu w oczy. Nie byłabym w stanie teraz tego uczynić.
Tak wiele myśli krążyło w mojej głowie.Zastanawiałam się co takiego miałam u powiedzieć.
Skłamać czy powiedzieć prawdę ?
Nie potrafiłam wybrać odpowiedniej możliwości,więc po prostu odeszłam,zostawiając go bez odpowiedzi.
Pobiegłam przed siebie,do drzwi wyjściowych.
Potrzebowałam odrobiny powietrza,aby móc zaczął racjonalnie myśleć.
Nic do niego nie czuje,to tylko zadufany w sobie palant.-tłumaczyłam sobie,ale to nie działało.
Znałam doskonale odpowiedź na pytanie,które zadał,ale także to,które zostałoby zadane zaraz potem.
Ale nie było sensu na nie teraz odpowiadać.
To bez różnicy co czuje.Za tydzień zniknę z jego życia,a on równie szybko o mnie zapomni.
Nie mogę zawracać sobie głowy czymś takim...Nie teraz kiedy moja kariera nabiera tempa.
Tu nie ma miejsca na jakąkolwiek wpadkę i nieprzemyślaną decyzję...

~*~
-Więc co zamierzasz dzisiaj robić ?-zapytał Niall wkładając do buzi tosta z drzemem truskawkowym.
-Sama nie wiem.-odpowiedziałam chwytając w ręce mój kubek z kawą.-Zawsze możesz coś zaproponować.-dodałam.
-Nie mam żadnego pomysłu...Chyba,że chcesz jeść i oglądać Toy Story...
W kuchni rozległo się głośne parsknięcie...Razem z Niall'em spojrzeliśmy w kierunku drzwi  i dostrzegliśmy Louis'a opierającego się o ścianę.
-Wydaję mi się,że mam ciekawszy sposób na sobotnie popołudnie.-oznajmił,wkraczając do pomieszczenia.
-Tak,więc oświeć mnie.-powiedział obrażony Niall.
-Clubbing...Zabieram Melanie na mały melanż.
-Zapomnij stary...Myślisz,że pozwolę jej wyjść z tobą do klubu ?
-Och..widzę,że masz adwokata.
-No cóż,bywa w życiu...Chętnie z tobą dzisiaj wyjdę.Przyda mi się jakaś rozrywka.-oznajmiłam,czym zasłużyłam sobie na karcące spojrzenie blondyna.
-Czy ty naprawdę zamierzasz z nim iść ?-zapytał nie dowierzając.
-A dlaczego by nie ?
-Bo nie...
-I to tyle ? To twoja cała lista argumentów ?-tym razem to ja wydałam z siebie ciche parsknięcie.-A poza tym,wydawało mi się,że jestem pełnoletnia.
-Ale...
-Niall,pogódź się z tym,że zostałeś przegłosowany.-odparował mu Louis.-Ja i Mel dzisiaj wychodzimy,a ty możesz oglądać sobie Toy Story...
-Toy Story ?-w kuchni zmaterializował się Liam...
-Tak,Niall planuje wieczory seans.
-Ja się piszę...-oznajmił chłopak zabierając blondynowi z talerza ostatniego tosta.
-Ej !!!-oburzył się chłopak.
-Myślałem,że skończyłeś.-powiedział na swoją obronę brunet,ale było to mało wiarygodne...
-Znalazłem ci kogoś do towarzystwa,więc mogę spadać...Paaa.-rzucił chłopak przelotnie całując mnie w policzek.-Bądź gotowa o dziewiętnastej.-dodał i chwilę później już go nie było.


Szablon by S1K