Wróciłam do domu taksówką,nie potrafiąć pochamować łez.
Jestem cholerną idiotką !
Dałam
w tak łatwy sposób sobą manipulować. Wpatrywałam się w szybę po,której
leniwie spływały krople deszczu.Cały Londyn tonął w deszczu,a ja czułam
się adekwatnie do tej pogody.
Kiedy taksówka z piskiem opon
zatrzymała się przed rezydencją Niall'a zapłaciłam kierowcy i czym
prędzej pobiegłam do środka chcąc uniknąć przemoczenia ubrania.
Zostawiłam
w przed pokoju płaszcz i buty i udałam się do chwilowo zajmowanego
przeze mnie pokoju.Ściągnęłam z siebie tę przeklętą sukienkę i cisnęłam
nią o ścianę.
Czułam na swoim ciele ręcę Harry'ego,kótre jeszcze
niedawno błądziły po moim ciele.Przejechałam kciukiem po ustach
na,kótrych składał natarczywe pocałunki. Chciałam jak najszybciej pozbyć
się tego wszechogarniąjącego uczucia,więc kolejną rzeczą,którą zrobiłam
to pójście pod prysznic. Letnia wodaspływając po moim ciele nie tylko
pozwoliła mi,chociaż przez moment zapomnieć o wydarzeniach minionego
wieczoru,ale dała także porządane ukojenie.Przejechałam ręką po mokrych
włosach,które pachniały szamponem brzoskwiniowym i wzięłam głęboki
oddech.
Chciałam jak najszybciej zapomnieć o wszystkim co się wydarzyło,ale było to niemożliwe.
Moje myśli,wciąż powracały do chłopaka z burzą loków na głowie. To jak zachowywałam się rano ,pod wpływem, jego uroku...Eh... Mogółam być bardziej rozważna.
Pozwoliłam
mu się omamić,a on w perfidny sposób to wyorzystał.Wytarła dokładnie
całe swoje ciało fioletowym ręcznikiem ,kórym następnie szczelnie się
owinęłam.
Wyszłam z łazienki,a moim oczom ukazał się Harry. Siedział na moim łóżku ze spuszczoną głową,kótrą teraz chował w dłoniach.
-Co
ty tu robisz ?-zapytałam,a on momentalnie się podniósł.Jego natarczywe
spojrzenie zielonych tęczówek nie dawało mi spokoju. Chłopak kilka razy
otwierał usta,ale od razu je zamykał nie wiedząc co powiedzieć.
Widząc to udręczone spojrzenie przez moment zrobiło mi się go nawet żal.Ale minęło to równie szybko co przyszło.
Idiotka,przecież on chcę żebyś tak o nim myślała.
-J-ja..-mówił.-Chciałem cię przeprosić.
-Ale ja nie potrzebuje twoich przeprosić.-rzuciłam oschle.
-Nie trzymaj mnie na dystans,proszę cię.
-Jak
możesz mnie o to prosić ? Przez moment nbaprawdę wydawało mi się,że
jesteś inny.Ale ludzie tacy jak ty się nie zmieniają. Jesteś zadufanym w
sobie dupkiem,kótry myśli,że może mieć każdą dziewczynę.Ale ze mną ci
się nie uda. Nie jestem jak te wszystkie puste lale,które mdleją na
jedno twoje spojrzenie.
-Tak, nie jesteś.Jesteś zupełnie inna.-powiedział idąc w moim kierunku.
-Nie zbliżaj się do mnie .Nie chcę mieć z tobą nic do czynienia.
Zdziwiła mnie stanowczość z jaką to powiedziałam.
-Ale ja nie chcę z ciebie rezygnować.-oznajmił.
-Cóż..Będziesz musiał,bo za tydzień wracam do Irlandii i więcej mnie tu nie zobaczysz.
-Nie wyjedziesz.
-Tak ? Skąd ta pewność ?
-Pod koniec pobytu tutaj będziesz we mnie zakochana tak bardzo,że perspektywa wyjazdu będzie dla ciebie przerażająca.
Wuchuchłam śmiechem.O ile do tej pory została mi do niego resztka sympatii,teraz to wszystko zniknęło niczym bańka mydlana.
-Myślisz,że byłabym w stanie zakochać się w kimś takim jak ty ?
-Podświadomie już coś do mnie czujesz.Ale jesteś tak bardzo zajęta tą swoją pieprzoną karierą,że tego nie dostrzegasz.
-Wiesz,
co ? Może i tak.Dzisiaj rano pomyślałam,ze mogłąbym się w tobie
zakochać.Prze moment byłeś zupełnie inną osobą,a ja uległam złudzeniem.
Tobie nie zależy na niczyich uczuciach,a ja zastanawiam się jak mogłam
być taka głupia,aby pomyśleć,że jest inaczej.
-Sam fakt,że o tym pomyślałaś jest kurewsko satysfakconujący.
-Właściwie dlaczego tu przyszedłeś ?
-Chciałem przeprosić.
-Chyba ci to nie wyszło.
-Bo nie potrafie przepraszać.
-I to twój główny problem.
-Możliwe,ale dla ciebie próbuje.
-Dla mnie musisz starać się bardziej.
-Jestem w stanie to zrobić.Ale tylko dla ciebie.
I po raz olejny skradł pocałunek z moich ust...Długi i zachłanny.
I po raz kolejny nie potrafiłam przerwać tego precedensu zafascynowana jego bliskością.
-Jesteś.Tak.Kurwsko.Słodka.-mówił między pocałunkami.
-Nie.Chcę.Przestawać.-jego
głos odbijał się echem w mojej głowie.Oddawał każdy jego pocałunek
zapominając o tym co po raz kolejny postanowiłam.
Nim, się spostrzegłam chłopak zacząć dobierać się do ręcznika,kótry opasał moje ciało.
-Nie
!-krzyknęłam w jego usta.-Proszę, puść mnie.-móiwłam,a on zdawał się
mnie wcale nie słyszeć.Próbowałam go od siebie odepchnąć,ale każda taka
próba skutkowała tym,że chłopak jeszcze zachłanniej całował moje
usta.Kiedy zjechał z pocałunkami na moją szyję mimowlonie wydawałam z
siebie cichy jęk. Chłopak zaczął na zmianę ssać i przygryzać moja skórę.
-Jeśli.Tego.Nie.Przerwiesz.Za.Chwilę.Odbiorę.Ci.Dziewictwo.-wyszeptał wprost w moje usta.
Poczułam
przerażenie i strach ogarnaijące całe moje ciało.Zebrała wszystkie
swoje siły i mocno go od siebie odepchnęłam. Oboje głośno dyszeliśmy
patrząc sobie w oczy.
-Podobasz mi się Melanie Hemingway.-Tak kurewsko mi się podobasz.-powiedział próbując złapać oddech.
-Dlaczego ja ?-zapytałam.
-Bo jesteś wyjątkowa.
Poczułam jak moje policzki oblewają się rumieńcem.Po raz kolejny dałam mu się omamić.
-Powiedz mi kiedy będziesz gotowa.Zaczekam.-oznajmiół i od razu skieorwał się od drzwi.
-W takim razie będziesz musiał bardzo długo czekać.
Usłyszam jak chłopak się śmieje,aby później powiedzieć:
-Jesteś tego warta,Mel.
Tak cholernie spodobało mi się zdrobnienie mojego imienia wypowiedziane z jego ust.
-Do zobaczenia jutro.-powiedział na odchodne i chwilę później już go nie było.
Z
jednej storny przeklinałam samą siebie,że ten piekielny chłopak tak
łatwo mną manipuluje,a z drugiej .... Po prostu wydaje mi się,że Samantha miała rację mówiąc,że to dobry chłopak.Widzę to,ale to nie
zmienia faktu,że nie podoba mi się osoba,którą próbuje udawać. Znacznie
bardziej wole tego uczuciowego Harry'ego,od tego dupka,za którego chce
być uważany.